Wyszedłem z jaskini wadery i truchtem ruszyłem przez las. Ja też musiałem znaleźć sobie jakieś miejsce do spania, bo jakoś nie uśmiechało mi się spać na dworze. Rozpocząłem poszukiwania jaskini, a towarzyszyło mi w tym popołudniowe słońce, które górowało wysoko na niebie. Rzadko w zimę zdarza się widzieć słońce w pełnej okazałości więc napawałem się ciepłem promieni słonecznych. Nie tak daleko od jaskini Roksany znalazłem półkę skalną, na którą wchodząc znalazłem wydrążoną przytulna jaskinie.
Wszedłem do środka i upewniając się, że jest bezpieczna z uśmiechem podjąłem decyzję. Nareszcie mam
jaskinie.
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz