-Wiesz Roks... Może kiedyś indziej dokończysz swoją wypowiedź na temat kłamstwa....-Powiedziała wadera. Nagle było słychać czyiś bieg.
- To słychać z lasu chodź!- Powiedziała Sakura. Wadery pobiegły w stronę dźwięku. Przed lasem zobaczyli ich... Było ich tam więcej.... Stu.... może trzystu.... Tak... około trzystu ich było... Inna wataha... wrogo nastawiona do naszej. To nie były zwykłe wilki. Byli masywniejsi, ich futro było gęste oraz grube... Kły mieli jak tygrysy szablo zębne..... Po kilku minutach mierzenia się wzrokiem wilki nas zaatakowały... Byli silniejsi... Jedno uderzenie łapy i wizja zgasła... Wraz z Roks obudziłyśmy się w jakimś lesie... Nie były to tereny naszej watahy....
-Roks nic Ci nie jest?- Spytała Sakura.
- Chyba wszystko okej...-Powiedziała.- A Tobie?- Spytała również...
-Wszystko okej....- Powiedziała... Zaczęłyśmy się rozglądać...
Nagle zauważyłyśmy wilka... To był przywódca tej złej watahy.
-Ooo Obudziły się panienki.-Powiedział wilk.
Wadery były cicho. Nie chciały wymieniać się z nim ani jednym słowem. Sakura postanowiła użyć mocy... Lecz las był przeklęty... Moce nie działały.
- Będziecie tak cicho siedzieć?- Warknął basior. Roks odważyła się coś powiedzieć...
<Roksanko pisz <3 XD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz